Oryginalnie napisane przez
Ludek
Miałem dzisiaj robione litrażowanie,bo auto cały czas nawet przy spokojnej jeździe nie chciało spalić poniżej 8,5 litra gazu.Przed litrażowaniem poprosiłem gazownika,żeby sprawdził czy nie rozjechała się mapa gazu i okazało się,że jest w porządku.Pojechaliśmy razem na stacje i zatankowaliśmy do pełna gazu i benzyny. Przy tankowaniu benzyny odbiło mi,ale powiedział,że to jeszcze nie było odbicie i za drugim razem weszło 0,4 litra więcej i odbiło po raz drugi.Przy tankowaniu gazu od odbicia przebił o około 0,2 litra.Piszę bardzo szczegółowo, bo chciałbym,żebyście mieli pełen obraz sytuacji.Następnie wyjął mi bezpiecznik gazu i na samej benzynie miałem przejechać 50 kilometrów,trasa,ruch nie duży,on z pracownikiem jechali z tyłu drugim autem, w którym też robili litrażowanie. Po przejechaniu 50 kilometrów włożył bezpiecznik gazowy i wróciliśmy na tą samą stację tym razem na gazie. I teraz zaczynają się dziwne rzeczy.Przy tankowaniu benzyny do pełna odbiło już przy 2,6 litra (jak jeszcze nie było gazu to zdarzało sie,że w trasie mieścił się poniżej 6litrów),ale gazownik powiedział,że to za mało i w sumie dotankowaliśmy do kolejnego odbicia przy 3,2 litra, co by dawało zużycie 6,4 l/km.Przy tankowaniu gazu odbiło już przy 0,2 l i nie chciało wejść nic więcej.Pojechaliśmy kilka kilometrów na drugą stację i tam weszło gazu za 4,5 zł (około 1,6 litra). Gazownik sprawdził czy auto chodzi i na gazie i powiedział,że zgłupiał i nie wie, co jest grane.Sprawdził też czy w butli sie coś nie zwiesiło,popukał ją delikatnie podnośnikiem i powiedział,że wszystko jest ok.Dodam jeszcze,że przy tankowaniu gazu za pierwszym razem przez chwile kapało gazem,jakby ten wlew był źle włożony,pracownik stacji powiedział,że tak bywa w niskich temperaturach.
I co Wy na to? Sam nie wiem, co myśleć? Co może być nie tak?